Co zrobi FED?

Wnioski jakie pojawiły się po lekturze "minutes" z posiedzenia FOMC (Federal Open Market Committee) zakończonego 29 stycznia 2014 roku: 1)Rozpoczynają testy sprzedaży papierów dłużnych jakie posiadają w swoim rekordowym bilansie. Chodzi w tym przypadku o dokonywanie transakcji faktycznej sprzedaży obligacji rządowych lub MBS (Mortgage Backed Securities) a nie operacji ich wypożyczania czyli reverse repo. Jak wspomniałem powyżej, na razie operacje te mają charakter testowy i nie mogą przekroczyć wartości 5 mld USD przez kolejny rok. Podobne testy FED przeprowadzał z reverse repo przez ostatnie lata, zanim na dobre nie rozpoczął tego procesu pod koniec ubiegłego roku. Efekt dla gospodarki USA: Gotowość do przeprowadzania operacji odwrotnych niż obecne czyli do SPRZEDAŻY obligacji przez FED, które można nazwać "paleniem pieniędzy", stanowi zabezpieczenie na wypadek nagłego, pojawienia się niepożądanej inflacji. Efekt dla gospodarki Polski: Każde ograniczenie bazy monetarnej (po ludzku: ilości pieniądza w obiegu) prowadzić będzie do umocnienia dolara amerykańskiego. Powodować to będzie zwiększoną konkurencyjność naszej gospodarki poprzez zwiększenie opłacalności eksportu. Jednocześnie wzrost wartości walut powoduje wzrost cen towarów importowanych, przez co istnieje ryzyko pojawienia się inflacji u nas - Amerykanie w ten sposób niejako "eksportują swoją inflację". 2)Reverse repo czyli "pożyczanie" obligacji bankom (w zamian za gotówkę) trwa w najlepsze i będzie trwało przynajmniej do stycznia 2015 roku. Mamy zatem przed sobą perspektywę codziennych operacji zdejmowania z rynku na jeden-cztery dni od 70 do 120 mld USD. Wygląda to tak, że FED bierze kasę od banków na czas od jednego dnia do czterech (w przypadku weekendów/świąt) a daje im w pod zastaw swoje obligacje. Efekt dla gospodarki USA: Oficjalnym motywem tego działania jest utrzymanie stabilności stóp rynkowych na rynku pożyczek overnight. Wcześniej kiedy FED nie przeprowadzał tych operacji, inne banki były mniej skłonne aby w ogóle to czynić, woląc inwestować swoje pieniądze niż mrozić je nawet na jeden dzień - jeśli już, to za wysoką cenę. Działania FED, który rozpoczął ściąganie nadmiaru krążącej w obiegu gotówki, chociaż tylko na krótki okres od jednego do czterech dni (maksymalnie 65) pokazują zmianę polityki monetarnej z ultra łagodnej do bardziej restrykcyjnej. Jest to pierwszy, najbardziej łagodny z możliwych krok, aczkolwiek dający bardzo wyraźny sygnał rynkowi - "czasy QE się definitywnie skończyły". Nawet na logikę patrząc, to jeśli codziennie FED ogranicza podaż pieniędzy o 80 mld USD i nawet jeśli już po jednym dniu je oddaje, to jest to więcej niż drukuje obecnie w ciągu miesiąca o 15 mld USD (bez uwzględnienia reinwestowania posiadanych obligacji). Można zatem pokusić się o stwierdzenie że obecnie FED rozpoczął już fazę zaciskania pasa i zdejmowania nadmiaru podaży pieniędzy z rynku. Obecnie miesięczny bilans działań FED wynosi bowiem oficjalnie ok. minus 15 mld USD, a po uwzględnieniu reinwestowania swoich obligacji wychodzi  na zero. Oczywiście nie oznacza to że część banków nie będzie wciąż korzystała na tym całym procesie. Bank przecież może sprzedawać obligacje FED-owi i jednocześnie unikać operacji reverse repo - o ile mi wiadomo nie ma przymusu uczestnictwa w obydwu operacjach. Sprytny Prezes banku może tak lawirować jeszcze rok, no chyba  że kartel przyjdzie do niego i powie "słuchaj albo robimy to wszyscy albo nikt" :-) Generalnie efektem dla gospodarki USA będzie dławienie jakiejkolwiek inflacji o ile by się pojawiła. Widać ewidentnie, że być może pod wpływem zmasowanej krytyki w ostatnich latach wśród światowych autorytetów ekonomicznych oraz rosnącej opozycji we własnych szeregach, FED coraz bardziej dostrzega potrzebę pozbycia się dużej części rekordowej ilości papierów dłużnych jakie posiada w swoim bilansie,szczególnie  w obliczu ewentualnego pojawienia się wysokiej inflacji. Myślę że jest to coś, co od dawna obciążało psychicznie Bena Bernanke i teraz nowa Prezes Janet Yellen zaczyna robić z tym w końcu porządek. Efekt dla gospodarki Polski: Podobnie jak w punkcie 1, każde działania mające na celu "palenie pieniędzy" czyli ograniczenie rekordowego stosu nadrukowanych dolarów, będą powodowały umocnienie amerykańskiej waluty. Dla naszych eksporterów to będzie miód na duszę ale co powiedzą importerzy? Warto pamiętać że w obliczu konfliktów na bliskim i dalekim wschodzie ceny ropy i gazu mogą się wysoko utrzymywać a kupujemy je przecież w dolarach... 3)FED wchodzi agresywnie na rynek FOREX! W obliczu zagrożeń pochodzących z rynków wschodzących - głównie Argentyny, Chin, Indii, Brazylii i Turcji, czyli pod wpływem negatywnych skutków ubocznych ograniczania drukowania pieniędzy (QE3 tapering), FED dostrzegł potrzebę interwencji na światowych rynkach walutowych. Od teraz Federal Bank of New York ma upoważnienie komitetu do zakupu/sprzedaży następujących walut obcych: australijski dolar, brazylijski real, kanadyjski dolar, duńska korona, euro, japoński jen, koreański won, meksykański peso, nowozelandzki dolar, norweska korona, funt szterling, singapurski dolar, szwedzka korona, szwajcarski frank. Pozycja w danej walucie nie może przekroczyć 25 mld USD czyli łącznie FED może zasilić zagraniczne rynku kwotą do 325 mld USD. Co ciekawe nowojorski oddział FED może w ramach ekspozycji na zagranicznych rynkach zakupywać lokalne obligacje skarbowe. Jednocześnie ma autoryzacje na odkup obligacji USA od rządów wyżej wymienionych krajów. Efekt dla gospodarki USA: Wojnę walutową USA z resztą świata uważam za rozpoczętą. FED pod przykrywką zapewniania płynności i dbałości o stabilność walut obcych najwidoczniej chce kontrolować kurs amerykańskiej waluty. Chodzi głównie o to, aby dolar się nadmiernie nie umocnił pod wpływem ograniczenia jego drukowania i późniejszego jego "palenia". Muszę przyznać że FED jest na to wszystko bardzo dobrze przygotowany i działa wyprzedzająco. Trzymanie kursu USD "za mordę" będzie pozwalało na dalszy wzrost eksportu i utrzymanie jego pożądanej zyskowności. Kilku członków komitetu piało nad rosnącym, pozytywnym efektem eksportu netto dla PKB USA, więc będą teraz dmuchali i chuchali na niego jak na swoje własne dziecko. Podobnie jest w przypadku Polski ale RPP raczej tak do tematu nie podchodzi - dla niej liczy się tylko inflacja - jak dla chłopa cep :-) Efekt dla gospodarki Polski: Z jednej strony interwencje FED na rynku euro czy funta szterlinga będzie powodować stabilizację i zwiększenie zaufania do naszej waluty oraz zachęcało do inwestycji w naszym kraju, z drugiej - ograniczy nieco osłabienie się PLN i zmniejszy konkurencyjność. Może zatem obyć się bez bonusu dla naszych eksporterów ale dla równowagi nasi importerzy będą mogli odetchnąć z ulgą. Współczuje jednak graczom na rynku Forex, bowiem teraz muszą zdawać sobie sprawę że w Europie do jednego wieloryba - ECB przypłynął jego jeszcze większy kolega z Ameryki :-) Per saldo uważam  że sama obecność FED na Forexie i perspektywa jego nieoczekiwanych interwencji sprawi dużo dobrego dla zachowania stabilności kursów walutowych - nie tylko eurodolara ale generalnie wszystkich na całym świecie. FED w ten sposób piecze niejako dwie pieczenie na jednym ogniu - z jednej strony chce kontrolować kurs swojej waluty - dolara, z drugiej pomaga krajom wschodzącym w utrzymaniu stabilności ich własnych walut - w tym polskiego Złotego. Po drugie i może najważniejsze - FED poprzez to działanie jasno daje sygnał swoim oddziałom że "czas na wyjście z Ameryki i podbój świata" - kapitał zacznie bardzo agresywnie poszukiwać teraz okazji inwestycyjnych poza granicami USA, zachęcany stabilizującymi ryzyko walutowe działaniami FED. Polska powinna na tym bardzo skorzystać - przynajmniej tak mi się wydaje. PODSUMOWANIE: FED ewidentnie zaczął już proces zaostrzania polityki monetarnej i można śmiało stwierdzić że czyni to pełną gębą. Już nie tylko dyskutuje się o zdjęciu nadmiernej podaży pieniądza z rynku ale czyni się w tym kierunku konkretne kroki (działający progam reverse repo oraz testy faktycznej sprzedaży obligacji). Zakończenie programu QE3 jest praktycznie przesądzone i program ten oficjalnie powinien wygasnąć przed końcem roku, o ile nie wcześniej. Jakby tego było mało, amerykański bank centralny zaczął ściągać tyle samo pieniędzy ile faktycznie, obecnie jest drukowane. Bilans już teraz wychodzi na zero, a w kolejnych miesiącach może się pogorszyć i zejść na spory minus. Innymi słowy, możemy z pełną odpowiedzialnością powiedzieć że QE3 już nie ma. To z czym mamy do czynienia obecnie można najlepiej porównać do działań EBC - Europejskiego Banku Centralnego, który owszem kupuje obligacje krajów peryferyjnych (PIIGS) ale jednocześnie sprzedaje krótkoterminowe papiery dokonując tzw. "sterylizacji". Przypomina to też wcześniejszą operację jaką dokonywał FED w latach 2011/2012, która miała nazwę "Operacja Twist". Obecnie tyle samo pieniędzy jest drukowane co palone w USA - nie ma już QE3 - jest to coś w rodzaju sterylizacji ala ECB i trzeba się po prostu nauczyć z tym żyć. W kolejnych miesiącach należy niestety spodziewać się zejścia bilansu miesięcznych zakupów obligacji i MBS pod kreskę. Rynek będzie musiał nauczyć się jechać na lekko wciśniętym hamulcu. Czyżby Bernanke i przejmująca władze Janet Yellen dostrzegli zbliżający się ostry zakręt? Jeśli tak, to miejmy nadzieję, że będzie to zakręt bardzo łagodny, a obecne i przyszłe naciskanie na pedał hamulca mocno przesadzone. Pełny protokół z ostatniego posiedzenia FOMC: http://www.federalreserve.gov/monetarypolicy/files/fomcminutes20140129.pdf Albert "Longterm" Rokicki Analityk Rynków Finansowych www.longterm.pl Kontakt z autorem artykułu: kontakt@longterm.pl