Czy giełda akcji jest dla frajerów?

Na wstępie chciałbym zdecydowanie podkreślić, że samodzielne inwestowanie na giełdzie akcji nie jest ani lekkie, ani łatwe ani przyjemne.

Przyznam się bez bicia, że do skuteczności mojego warsztatu inwestorskiego doszedłem dopiero tak naprawdę kilka lat temu, kiedy stworzyłem swój własny system inwestycyjny i...w końcu zaufałem fiilozofii Warrena Buffetta, czyli inwestowania długoterminowego w oparciu o analizę fundamentalną spółek.

Wcześniej często miotałem się pomiędzy różnymi technikami, próbowałem stosować analizę techniczną (w której uważam też jestem całkiem niezły), zwracałem uwagę na wolumen, analizowałem tzw. taśmę czyli arkusz zleceń, a nawet o zgrozo - flirtowałem w kontraktami terminowymi! Wszystko to było na marne... Chyba ze dwa razy w życiu zdarzyło mi się bardzo mocno uderzyć w stół po dotkliwej stracie w wyniku głupiej spekulacji, co powodowało siniaka na kilkanaście dni i o mały włos złamanie dłoni. Dwa razy w życiu nawet zdarzyło mi się zwyczajnie po ludzku rozpłakać - pytałem wtedy "dlaczego to mi się przytrafia???"  "co robię źle?"  "dlaczego innym się udaje a mi nie???"

Po dotkliwych stratach poczas dwóch giełdowych wojen światowych, które przeszedłem - 2000-2003 oraz 2007-2009 podczas których straciłem większość zainwestowanego kapitału, przyszedł moment uświadomienia oraz wielka determinacja aby w końcu wyjść z tego martwego koła strat i stać się skutecznym inwestorem.

Wróciłem wtedy do źródeł i zacząłem stosować filozofię Warrena Buffetta, który przede wszystkim podkreśla aby "być chciwym gdy inni się boją, bać się gdy wszyscy są chciwi". Zainspirowany tym przesłaniem zacząłem odważnie kupować akcje po letnim krachu 2011 roku i potem w 2012 roku, kiedy wyceny wielu spółek były naprawdę atrakcyjne. Kupiłem między innymi akcje CD Projektu niedługo po tym jak zmieniły nazwę z Optimusa, czyli w 2011 roku a potem dokupowałem w 2012 roku. Nikt wtedy nie wierzył w sukces kolejnego Wiedźmina, a kurs po premierze Wiedźmina 2 spadł o bagatela 60% od szczytu i skutecznie wystraszył amatorów łatwego i szybkiego zarobku.

Mnie spadki na giełdzie, nawet te bardzo dotkliwe, jednak nigdy nie zniechęciły, nie powodowały w moim umyśle przekonania, że giełda to wałek czy że inwestorzy są frajerami. Zdawałem sobie bowiem już wtedy sprawę z tego, że cykle giełdowe hossy i bessy są naturalną częścią tego biznesu i należy się nauczyć z nimi żyć.

Właśnie Warren Buffett nauczył mnie tego aby zawsze mieć wolną gotówkę na wypadek pojawiających sie okazji inwestycyjnych po sporych spadkach i tak też czynię od lat, a dodatkowo powoduje to zwiększony komfort psychiczny, kiedy wiem, że nie inwestuję całego kapitału przeznaczonego na inwestycje. Trzeba przede wszystkim inwestować, według mnie tak, aby każdego dnia spać spokojnie.

Niestety wielu, szczególnie początkujących inwestorów popełnia podstawowe błędy, które potem prowadzą do błędnych przekonań o inwestowaniu - mało tego, ich sposób myślenia nie powinien być wogóle nazywany "inwestowaniem" ale co najwyżej spekulacją lub powiedzmy sobie szczerze - hazardem.

Poniżej wymieniłem kilka kardynarnych błędów początkujących inwestorów, którzy piszą do mnie mejle z pretensjami, że stracilii pieniądze:

1) Inwestują za dużo

To moim zdaniem największy problem większości tych, którzy zaczynają swoją inwestorską drogę. Zawsze mnie śmieszy, kiedy Ci sami ludzie, którzy pralkę lub lodówkę kupują przynajmniej tydzień, robiąc niezbędny research, szukając najlepszej oferty, na giełdzie akcji przyjmują zupełnie inną postawę - pakują się za kilkadziesiąt tysięcy w spółki, których nawet samodzielnie nie przeanalizowali i co do których nie mają większej pewności że przyniosą zyski w najbliższym czasie.

Zawsze podkreślam, aby wpierw mieć niezbędną tzw. "poduszkę bezpieczeństwa", pozwalającą przetrwać przez minimum 6 miesięcy nawet w przypadku odcięcia od jakichkolwiek przychodów czy to z pracy czy własnego biznesu, a dopiero później ze spokojną głową zabierać się za inwestowanie.

Pozycje na giełdzie akcji nie mogą być zbyt duże aby nie obciążać psychiki, która uwierzcie mi, nawet mi niekiedy potrafi pękać a co dopiero początkującemu inwestorowi, który nie wie co się dzieje i dziwi się, że posiadane przez niego akcje zakupione za przykładowo 40 tys. szybko tanieją o 15%...

2) Inwestują w jedną spółkę lub co najwyżej w dwie lub trzy

O ile nie jestem zwolennikiem tzw. dywersyfikacji, w sensie nie inwestuje równolegle w inne aktywa jak złoto, nieruchomości, obligacje korporacyjne, surowce, kryptowaluty, to jednak jestem zdania, że na giełdzie akcji powinno się posiadać portfel złożony z kilku podmiotów - przynajmniej z 5 lub 7 ale jednocześnie uważam, że nie powinno przekraczać 10 podmiotów w portfelu aby być w stanie je na bieżąco kontrolować, analizować.

Często ludzie piszą do mnie, że zainwestowali all in w jedną spółkę cały posiadany kapitał i to za kwoty idące w setki tysięcy lub nawet miliony i ja wtedy łapię się za głowę i kategorycznie zaznaczam, że ja tak nigdy bym nie uczynił i że to jest najkrótsza droga do frustracji i zniechęcenia do giełdy.

Kiedy masz 5 spółek w portfelu to nawet jak się natniesz na zwałę taką jak odpukać na Altus TFI, Getback czy British Automotive Holding to przecież stracisz tylko co najwyżej 20% swojego kapiału i to w przypadku kiedy spółka ta by zbankrutowała a Ty byś wcześniej nie zareagował. W praktyce jednak bardzo ciężko jest stracić całość kapitału zainwestowanego w jedną spółkę - straty nawet rzędu 90% się zdarzają, bo sam taką przeżyłem ale jeśli jesteś na bieżąco to zdążysz uchronić się przed stratą wszystkiego a pamiętaj, że strata 90% na pozycji za 20% kapitału to strata zaledwie 18% całego zainwestowanego przez Ciebie kapitału na giełdzie (jeśli masz kapitał równomiernie rozłożony na 5 spółek) . Gorzej oczywiście, jeśli miałeś wszyskie 3 wymienione wyżej spółki, które doznały dotkliwych spadków ale na to pytanie odpowie kolejny punkt - bardzo istotny.

3) Nie mają żadnego planu wyjścia z inwestycji przed zawarciem transakcji!

Najczęstrzymi pytaniami ludzi na Facebooku, forum VIP czy w prywatnych wiadomościach do mnie są pytania o spółki, których nigdy nie polecałem, często nawet nigdy dogłębnie nie analizowałem. Żeby było gorzej, to ludzie piszą, że są na akcjach tych spółek sporo w plecy i nie wiedzą co z tym fantem zrobić.

I co im odpowiadać? Niestety ale od pewnego czasu odpowiadam nie jak "kochająca matka" ale jako "surowcy ojciec" i piszę, że powinieneś mieć plan na wyjście ze stratnej pozycji przed zawarciem pozycji - nigdy w jej trakcie, kiedy już ponosisz papierowe straty i podejmujesz głupie decyzje pod wpływem strachu i stresu.

Oczywiście zdarzają się też pytania o polecane przeze mnie spółki, te które wytypowałem do mojego, prestiżowego rankingu TOP 15 Poland i wtedy odpowiadam tak samo - przecież fakt, że ja wyróżniłem jakąś spółkę i umieściłem ją nawet na 1-szym miejscu w rankingu, to nie znaczy, że nie może ona stracić nawert 50% od szczytu! Przecież nawet najlepsza spółka w historii ludzkości - Apple straciła właśnie 50% w 2012 roku, aby potem zyskać kolejne 300% do dzisiaj.

4) Myślą że znają przyszłość - będąc w euforii są wręcz przekonani, że kursy ich spółek będą rosły

Ależ niekiedy mam ubaw po pachy, gdy początkujący inwestorzy zachwalają pod niebiosa daną spółkę jak jej akcje rosną i dzięki temu są zarobieni, a z kolei zaczynają doszukiwaź się samych wad, kiedy ta same spółka mocno dołuje i ich zawodzi.

Szczególnie tragiczny jest tzw. "syndrom Boga", który włącza się u inwestora po dużych zyskach na giełdzie - wydzielają się wtedy w mózgu endorfiny - tzw. hormony szczęścia i człowiek wariuje. Wydziela się też dopamina - ta sama substancja, która pojawia się po zażyciu kokainy, więc osoba taka nie różni się praktycznie od kogoś po zażyciu narkotyku. Osoby te są w stanie postawić wtedy bardzo dużo pod wpływem emocji i bez dokonania jakiejkolwiek analizy, ufając swojej "nieomylnej intuicji".

Pamiętaj, że nikt, ani ja, ani nawet największy inwestor wszechczasów - Warren Buffett nie zna przyszłości. Przyszłość to niezapisana karta i poruszamy się jako istoty żywe w kategoriach większego lub mniejszego prawdopodobieństwa. Jeśli wiemy, że przykładowo spółka wypuściła bardzo rozczarowującą grę w przeszłości, do tego oszukiwała wielokrotnie akcjonariuszy, to nie możemy zakładać wysokiego prawdopodobieństwa sukcesów jej zarządu w przyszłości. Jeśli zaś spółka w przeszłości osiągała zakładane przez siebie cele strategiczne a nawet pobijała najbardziej wygórowane oczekiwania inwestorów, to z automatu rośnie prawdopodobieństwo powtórzenia sukcesu w przyszłości. Kierując się zatem metodą prawdopodobieństwa i redukowania zagrożeń, można dojść niemalże do poziomu jasnowidzenia - oczywiście nie trafisz za każdym razem ale ciężko będzie Cię komuś zrobić w balona a to w tym biznesie bardzo ważne. Małe straty i szybkie przyznawanie się do błędów są bowiem o wiele bardziej istotne niż selekcja tych zwycięskich spółek.

Warren Buffett powtarzał, żeby przede wszystkim nie tracić pieniędzy, a po drugie pamiętać o tej pierwszej zasadzie 😀 Ja często powtarzam, że wolę stracić okazję niż pieniądze - czyli wolę nie zarobić na jakimś pojedynczym, spekulacyjnym strzale niż na nim stracić. Jestem z tą zasadą całkowicie pogodzony i dobrze mi z tym.

5) Inwestują w spółki na krótki termin, spodziewając sie wielkich zysków

To jest bardzo pochodny temat do poprzedniego punktu - ludzie piszą do mnie o zgrozo, ze zainwestowali na początku wakacji w akcje spółek gamingowych z zamiarem zakończenia inwestycji z końcem lata! Teraz muszą zatem już sprzedawać akcje, bez względu na to po jakiej one są notowane cenie, bo potrzebują zwyczajnie tej kasy do domowego budżetu. To jest jakieś szaleństwo i najśmieszniejsze jest to, że takie osoby mają do mnie pretensje a ja przecież zawsze podkreślam, że jestem longterm 😀 Owszem zdarzają mi się pozycje krótkoterminowe ale to nie znaczy, że za miesiąc czy dwa będę potrzebował desperacko kasy na wyprawkę dla dzieci czy na opłatę przedszkola!!! Takie skrajnie nieodpowiedzialne zachowanie jest według mnie karygodne i takie osoby nie znajdą u mnie nigdy pocieszenia.

Dla nich nie będę nawet jak surowcy ojciec - dla takich bezmózgów będę jak kat, bo to przez nich powstają te nagatywne mity o inwestowaniu na giełdzie i to oni później nazywają nas, poważnych inwestorów frajerami...

Z inwestorskim pozdrowieniem,

Albert "Longterm" Rokicki

Email: kontakt@longterm.pl

Kanał Youtube: www.youtube.com/user/alrokas

Fanpage na Facebooku: www.facebook.com/longtermblog

Twitter: https://twitter.com/Longterm44