Pierwsza konferencja Janet Yellen
Kiedy po raz pierwszy miałem przyjemność oglądać tę uroczą Żydówkę polskiego pochodzenie, to poczułem jakieś dziwne uczucie, jakbym był przez moment zahipnotyzowany i myślę że podobnie odczuwała większość ludzi obecnych na przesłuchaniu przed Senatem. Z tej kobiety przede wszystkim bije niesłuchana dobroć - coś podobnego doświadczałem kiedyś obserwując i słuchając naszego Papieża. W odróżnieniu do Bena Bernanke, który co by nie mówić był graczem, potrafił nieco naginać rzeczywistość i umiejętnie manipulować opinią publiczną, to Pani Yellen wydaje mi się autentycznie oddana sprawie jaką jej powierzono i naprawdę wierzy w sens prowadzonej przez siebie polityki, tak jak Papież wierzył w Boga. Podczas wspomnianego przesłuchania padło pytanie od jednego z senatorów "czy w momencie zauważenia bańki spekulacyjnej nie zawaha się jej Pani przekłuć?" Odpowiedziała bez wahania, że nie zawaha się. Nie mogę zatem wątpić w dobrą wolę i prawdomówność nowej prezes, choć stosuje jeden trick jakiego nauczyła się do swojego byłego szefa - jeśli nikt się o to nie pyta (bo się nie zna) to milczy w sprawie wielu istotnych rzeczy, wychodząc z założenia że mogłoby to wprowadzić niepotrzebne zamieszanie i błędne interpretacje. Zdaje sobie bowiem doskonale sprawę że rynek jest jak małe dziecko, które co pewien czas musi dostać swój cukierek, a ona jest dla niego jak matka". Pytanie brzmi - czy będzie matką taką jaką był dla rynku Ben Bernanke (tak, Ben Bernanke zachowywał się wobec rynku tak jak zachowuje się wobec swojego ukochanego dziecka matka!) czy może pokaże jaja i będzie się zachowywać jak surowy ojciec. Jak by zachował się wobec rynku surowy ojciec? Dla mnie synonimem takiego surowego ojca dla gospodarki był i jest nasz profesor Leszek Balcerowicz. Nie wahał się nigdy przed podwyżkami stóp a obrona wartości zarabianych przez obywateli pieniędzy była dla niego najwyższym celem. Dbał nie tylko o dane statystyczne jakie się ukazują z miesiąca na miesiąc ale podchodził do gospodarki długofalowo nie zważając na to, że owoce swojej surowej acz niezbędnej polityki mogą zbierać dopiero jego następcy... Czy Janet Yellen okaże się amerykańskim Balcerowiczem czyli surowym ojcem, który pokaże jaja i skarci swoje dziecko? Osobiście nie sądzę żeby zdecydowała się na zastosowanie tzw. "terapii szokowej" czyli celowego schłodzenia gospodarki w celu "naturalnej selekcji" podmiotów gospodarczych czyli oczyszczenia systemu. To byłby absurd w obecnej sytuacji i tego Ameryka nie potrzebuje. Czego według mnie potrzebuje? Moim skromnym zdaniem amerykańska gospodarka potrzebuje teraz jak najszybszego zakończenia programu "drukowania dolarów" czyli QE3. Dlaczego uważam że FED powinien zakończyć QE3 im szybciej tym lepiej? To QE3 moim zdaniem, obecnie jest hamulcowym amerykańskiej gospodarki. Skoro ludzie wiedzą że FED ogranicza wsparcie monetarne to banki wstrzymują się z podejmowaniem kluczowych decyzji na zasadzie "nie udzielę teraz kredytu hipotecznego rodzinie Amerykanów, bo lepiej zrobię jak poczekam rok i dam im ten sam kredyt na wyższy procent" - jeśli FED przestanie kupować obligacje skarbu państwa to pofruną w górę rynkowe stopy procentowe, na podstawie których ustala się stałe oprocentowanie kredytów hipotecznych w USA. Kto inny może z kolei pomyśleć - "nie kupię teraz akcji przedsiębiorstwa, bo FED kończy QE3 i zaraz będzie krach" Jeszcze ktoś inny może pomyśleć "nie zamówię teraz kolejnej dostawy surowców do mojej fabryki, bo FED kończy zaraz QE3 i ceny surowców spadną w przepaść". Kolejny rozsądnie myślący Żyd pomyśli "nie planuje jeszcze teraz wakacji w Europie bo FED kończy QE3 więc za chwilę Euro będzie dużo taniej i wycieczka będzie tańsza o kilkadziesiąt %" A co jakby Janet Yellen w końcu całkowicie skończyła QE3? Według mnie inflacja wybuchła by jak korek od szampana. Wszyscy Ci, którzy wstrzymywaliby się przed podejmowaniem kluczowych decyzji nagle na gwałt by się rzucili do ich realizacji. Banki zaczęłyby udzielać obywatelom kredytów długoterminowych zamiast spekulować na giełdzie czy inwestować w obligacje, obywatele kupowaliby akcje na Wall Street, bo skoro gospodarka rusza z kopyta bez QE3, to znaczy że hossa jest niezagrożona, właściciel fabryki zamówiłby w końcu surowce, a rozsądny Żyd poleciałby do Europy na wakacje (pomagając przy okazji Europie). Kibicujmy zatem Janet Yellen i módlmy się aby okazała się dla gospodarki ojcem, rozumiejącym długoterminowe cele dla swojego dziecka. Może nie tak surowym jak nasz Balcerowicz ale przynajmniej takim jakim jest Belka. Zakończenie QE3 zdejmie z rynku niepotrzebne obciążenie, przede wszystkim psychiczne - pacjent już wyzdrowiał więc należy mu w końcu odłączyć tę niepotrzebną do normalnego funkcjonowania kroplówkę! Nikt kto wyszedł ze szpitala nie chce chodzić po ulicy z rurkami i butelką. Janet Yellen musi tylko zapewnić swojego pacjenta że jest on już całkowicie zdrowy. Albert "Longterm" Rokicki Niezależny Analityk Rynków Finansowych Kontakt z autorem: kontakt@longterm.pl