To teraz czekamy do 06.11

Co warte podkreślenia, Romney w tym tygodniu zdołał po raz pierwszy  przełamać dominacje Obamy w najbardziej kluczowym zestawieniu, a mianowicie w symulacji głosów elektorskich, czyli tych, które de facto decydują o wyborze Prezydenta. System wyborczy w USA jest bowiem o wiele bardziej skomplikowany niż u nas i paradoksalnie kandydat, który zdobędzie większość głosów społeczeństwa może przegrać wybory (sic!). Tak stało się chociażby podczas wyboru na I kadencję Geaorge W. Busha, kiedy to otrzymał on o kilkaset tysięcy głosów mniej niż Al Gore, ale to przewaga tzw. "głosów elektorskich" (przypisanych do każdego ze stanów z osobna) dała mu ostateczną wygraną. W tej chwili sytuacja wygląda tak że Romney ma 206 głosów elektorskich z dużym prawdopodobieństwem, Obama ma 201, natomiast 131 jest wciąż chwiejnych i może to być niemalże decyzja danego dnia (ludzie jak będą w dobrym humorze to zagłosują na Obamę, a jak wstaną lewą nogą to na złość wszystkiemu na Romneya). Zmieniającą się dynamicznie sytuację można obserwować na bieżąco tutaj: http://www.realclearpolitics.com/epolls/2012/president/2012_elections_electoral_college_map_race_changes.html Czyli teraz nie pozostaje nam nic innego  niż czekać na ostateczne rozstrzygnięcia i zajęcie odpowiedniej pozycji. Jak wiadomo Wall Street faworyzuje Romneya, ale przecież nie obrażą się też na scenariusz w którym wygrywa ponownie Obama. Oni są przygotowani na każdy scenariusz, natomiast żaden zawodowiec nie postawi większych pieniędzy kiedy nie wie kto wygra. Myślę że ostatnia przecena w Nowym Jorku, jest w dużej mierze spowodowana właśnie tą niepewnością o końcowy wynik. Wiadomo przecież że Obama to spółki związane ze służbą zdrowia, medycyną i eksporterzy/importerzy związani z Chinami, Romney to sektor zbrojeniowy i naftowy. W tej chwili wydaje się że kapitał się idealnie przetasował i będzie czekał, bo nikt przecież nie pozbędzie się pozycji pod swoje osobiste preferencje wyborcze. Spodziewać się zatem należy że stado słoni ruszy ponownie dopiero po ogłoszeniu zwycięzcy wyborów i to on będzie je pędził na północ - tym razem na szczyty historyczne. Jeśli chodzi o konkretne poziomy to moja ostatnia analiza dla S&P 500 pozostaje wciąż aktualna.