Prognozy na 2014 rok
Mamy za sobą rok wielkich sprzeczności - rok nieudany dla blue chipów czyli dużych spółek. WIG20 do tej pory (w momencie pisania tego artykułu 23.12.2013 ) jest na ponad 6% minusie w skali całego roku. Z kolei cały WIG wzrósł w tym samym czasie 8,27%, MWIG40 zyskał prawie 30% a SWIG80 aż 35%! Nie wiem czy już mieliśmy kiedyś taki rok, podczas którego byłyby aż tak duże rozbieżności w zachowaniu poszczególnych indeksów ale to z pewnością daje do wiele myślenia. To przecież tak jakby pod Grunwaldem lekka jazda litewska poradziła sobie sama z Krzyżakami, pomimo tego, że nasze ciężkie hufce poddały się były bez walki... :-) Podstawowe wskaźniki dla WIG20 wynoszą dla tego indeksu: C/Z=13,71 , C/WK= 1,31 a na szczególną uwagę zasługuje atrakcyjna stopa dywidendy wynosząca 5% w porównaniu z małymi i średnimi spółkami WIG20 wydaje się bardzo przeceniony i można traktować go jako umiarkowaną okazję inwestycyjną. Te sam wskaźniki dla SWIG80 nie prezentują się już zbyt zachęcająco: C/Z =22,39 i C/WK = 1,18 przy stopie dywidendy wynoszącej zaledwie 1,30%. Podejrzewam zatem że przyszły rok może być rokiem wielkiego powrotu dużych spółek - ciężkich hufców, które mają za sobą słaby rok i muszą nieco nadgonić lekką jazdę, która im nieco uciekła do przodu. Co czeka inwestorów w przyszłym roku? WIG20 nie będzie już moim zdaniem tak bardzo odstawał od WIG, MWIG40 i SWIG40, napędzany napływem kapitału zagranicznego i rotacją kapitału z obligacji na akcje. Jednak w pierwszym półroczu spodziewam się objawów wyraźnej słabości całej polskiej giełdy. Jakie są powody ewentualnego, słabego początku przyszłego roku?1) Kapitulacja niedźwiedzi w końcówce listopada Można śmiało stwierdzić, że gdzieś w połowie listopada rzuciły ręcznikami ostatnie niedźwiedzie. Wielu z tych nawet najbardziej zatwardziałych wręcz się "nawróciło" i zakupiło akcje po kilku latach przerwy. To nie jest dobry znak, bo znaczy że zabrakło nagle tej drugiej strony transakcji - nie było chętnych na wzięcie kontraktu S wyżej... 2) Wskaźniki optymizmu w sondażach SII włączały czerwone lampki ostrzegawcze Przez wiele tygodni pod rząd, głównie w listopadzie, ilość byków w sondażu SII przekraczała grubo 60%, co zazwyczaj okazuje się kontrariańskim wskaźnikiem przegrzania rynku. Oczywiście taki stan rzeczy może trwać nawet miesiącami ale nie jest to zjawisko, które można utrzymać bez większej korekty. Czy grudniowy zjazd był już tą korektą i tym wymiarem kary? Wydaje mi się że teraz dla odmiany, poziom niedźwiedzi powinien wzrosnąć a na samym końcu powinniśmy mieć do czynienia z objawami przynajmniej jakiejś "mini paniki", która zazwyczaj kończy korektę. Tak było podczas dwóch poważnych zjazdów pod OFE w tym roku. 3) Premiera "Wilka z Wall Street" jako zapowiedź krachu Pierwsza część "Wall Street" z Michaelem Douglasem miała premierę 11 grudnia 1987 (nota bene 26 lat temu) niecałe dwa miesiące po największym jednodniowym krachu w historii jaki miał miejsce 19.10.1987, kiedy to Dow Jones stracił aż 22%. Druga część zapremierowała we wrześniu 2010 czyli dosłownie 3 miesiące po tak zwanym "flash crash" czyli krachu błyskawicznym, podczas którego Dow i S&P spadały momentami ponad 10% a wiele dobrych spółek traciło 50% i więcej. Było to również 11 miesięcy przed bessą błyskawiczną z sierpnia 2011 roku pod obawy związane z Grecją. Teraz mamy przed sobą kolejną, jakże spektakularną premierę filmu o bardzo wymownym tytule "Wilk z Wall Street" z Leonardo Di Caprio w roli głównej. Jeśli historia ma się powtórzyć to możemy się spodziewać w niedalekiej przyszłości jakiegoś przynajmniej jednodniowego kraszku, aby ciężko pracujące amerykańskie społeczeństwo za bardzo nie uwierzyło, że może stać się takim wilkiem jak Di Caprio... 4) OFE sypiące materiałem i to grubo Jak policzył dziennikarz jednej z komercyjnych stacji telewizyjnych - Rafał Hirsch (buuu!) problem może dotyczyć akcji wartych łącznie aż do 13 mld zł. Osobiście uważam że aspekt ten jest mocno przesadzony. Wielokrotnie proszono mnie abym się odniósł do tego wpisu Rafala i abym odpowiedział na pytanie "jaki wpływ będzie miał czynnik OFE?". Za każdym razem odpowiadałem, że czynnik OFE sam w sobie nie jest większym zagrożeniem ale jeśli połączy się go z pojawieniem się innych negatywnych motywów, to może okazać się jak to się mówi "gwoździem do trumny" lub "nożem w plecy", jak kto woli. Innymi słowy - przy dobrej koniunkturze, takiej jaką mieliśmy od września do listopada, rynek nie powinien mieć większych problemów z wchłonięciem nawet tak dużej podaży o której pisał spostrzegawczy dziennikarz. Przecież ostatnie debiuty PKP Cargo, Newagu, Energi i kilku innych to było w sumie ponad 6 mld zł, które rynek praktycznie wciągnął nosem. Podsumowując - jeśli będzie dobra koniunktura to czynnik OFE można spokojnie zdjąć ze stołu ale jeśli korekta będzie się pogłębiała, to będzie to niewątpliwie trigger przełamujący morale byków. 5) Ograniczanie programu QE3 przez amerykański FED O ile pierwsza redukcja o symboliczne można powiedzieć 10 mld USD była zdyskontowana przez rynek i nie było to większym zaskoczeniem, to mało się mówi o wcześniejszym niż planowano zwinięciu całego programu. Nagle rynek zostałby odcięty od kroplówki stanowiącej w skali roku aż 7% PKB. Nie oznacza to automatycznie bessy ale powtarzam ostatnio dość często, że każde zakończenie poprzednich programów zbiegało się z poważnymi załamaniami na giełdzie. Po zakończeniu QE1 był wspomniany wcześniej "flash crash" i późniejsza korekta letnia w 2010 roku. Po zwinięciu QE2 mieliśmy słynny letni krach w sierpniu 2011 roku. Teraz po całkowitym zakończeniu QE3 powinniśmy mieć podobną reakcję rynku czyli przynajmniej poważną korektę ponad 10%. Kiedy możemy spodziewać się całkowitego zakończenia? Wszystko zależy od kolejnych danych makro ale skoro PKB w USA rośnie o 4% a bezrobocie spada do 7% to jaki jest dalszy sens jakiekolwiek dodatkowej stymulacji? Powiem chyba jako pierwszy odważny, że to może nastąpić już nawet w marcu. Wyobraźmy sobie sytuację w której w grudniu, styczniu i lutym bezrobocie mocno spada i stopa bezrobocia osiąga 6,5% - to przecież nie jest wcale wykluczone - wystarczy aby przybywało około 220 tys nowych miejsc pracy miesięcznie czyli mniej więcej tyle co w listopadzie. Jeszcze gorzej będzie jeśli nagle inflacja podskoczy do 2,5% (cel inflacyjny FED) - wtedy uważam że FED nie będzie miał żadnego dylematu. 6)Chinageddon - czy Wojciech Białek założy swój autorski fundusz? Wspomnisany wyżej analityk jednego z biur maklerskich, od kilku lat przestrzega przed recesją w Chinach. Przypomina mi w tym zaklinaniu rzeczywistości Profesora Rybińskiego i jego słynny Eurogeddon. Jakieś przeczucie nakazuje mi jednak napisać, że w przyszłym roku Pan Białek może się tego w końcu doczekać i będziemy mieli pierwsze od kilkudziesięciu lat załamanie drugiej pod względem wielkości gospodarki świata. To może być kolejny problem świata, po uporaniu się Europy ze swoimi problemami. Należy bacznie obserwować sytuację w Chinach i być przygotowanym że pierwsze uderzenie może przyjść właśnie stamtąd. Po jakiejś medialnej histerii, podobnej do tej związanej z PIIGS, problem ten zostanie według mnie, stosunkowo szybko przetrawiony. Myślę że najlepszym sygnałem, że problemy Państwa Środka się kończą byłoby oficjalne ogłoszenie powstania nowego TFI, prowadzonego przez Wojciecha Białka pod nazwą "Chinageddon" :-) . To oczywiście tylko takie moje pół żartem, pół serio dywagacje i wcale nie traktuje ich jako mój scenariusz bazowy - traktuje to jako czynnik który może się zmaterializować i warto być również na niego przygotowanym. PODSUMOWANIE I PROGNOZA: Wszystkie powyższe punkty powodują u mnie bardzo duży sceptycyzm jeśli chodzi o przynajmniej pierwsze miesiące przyszłego roku. Byki będą musiały wygrać kolejną wielką bitwę i rozbić w pył pesymistów - tym razem raz na zawsze. Gdzieś w kwietniu/maju powinno pojawić się według mnie bardzo silne odbicie i powrót do bardzo silnego trendu wzrostowego. Polski rynek będzie już oswojony z wykastrowaniem z OFE a amerykański z wykastrowaniem z QE3 - myślę że obu tym rynkom może to paradoksalnie wyjść na dobre. W USA wciąż przecież będzie znajdować się gigantyczna podaż pieniądza wpompowana w system bankowy, która w każdej chwili może ruszyć na rynek. Dopóki FED nie będzie podnosił stóp procentowych, dopóty będą trwać harce byków ( to może nastąpić dopiero w połowie 2015 roku). WIG po kiepskich pierwszych miesiącach powinien odbić i osiągnąć 64 000 punktów, jeszcze w 2014 roku (wzrost o 25%). Pamiętajmy że to jest przecież Wielka Hossa Pokoleniowa To będzie rok Polski - tak mi się wydaje. Niskie stopy procentowe, które mogą być nawet jeszcze niższe w połowie przyszłego roku (mam taką cichą nadzieję), uruchomienie programów IP (Inwestycje Polskie), MDM (mieszkanie dla młodych), rosnąca nadwyżka handlowa w wymianie z zagranicą (wzrost eksportu) oraz poprawa sytuacji w strefie Euro, powinny spowodować rok euforii - rok 2014 będzie należał zdecydowanie do Polski. S&P jest według mnie wręcz skazany na bardzo ostrą korektę ale w kilka miesięcy po premierze "Wilka z Wall Street", byki powinny złapać dno i umiarkowanie odbić. Typuje niestety bardzo słaby rok dla największej giełdy świata i spadek o ok. 6% Sugerowany przeze mnie poziom docelowy dla S&P na koniec 2014 roku to 1710. Słabość amerykańskich spółek będzie spowodowana przede wszystkim szybszym zacieśnianiem polityki monetarnej (tapering QE3) oraz związanym z tym umacnianiem się Dolara. Jak wiadomo większość przychodów spółek z S&P pochodzi z zagranicy, zatem nie ma praktycznie możliwości aby zyski rosły w takim tempie jak dotychczas a w wielu wypadkach będziemy mieli moim zdaniem do czynienia ze spadkami wyników oraz korygowaniem prognoz w dół. Z takim zjawiskiem rynek będzie miał do czynienia po raz pierwszy od kilku lat (praktycznie od odbicia w lutym 2009) i śmiem twierdzić, że dla wielu inwestorów będzie to dość szokujące i frustrujące. Jeśli chodzi o waluty, to będzie to moim zdaniem zdecydowanie rok Dolara amerykańskiego. Powróci stare powiedzenie "DOLLAR IS KING". Nasz Złoty będzie się w związku z tym osłabiał i być może osiągnie nawet poziomy bliskie 25 Centów. Dolar może kosztować zatem nawet 4 zł przynajmniej przez krótki moment w 2014 roku. To pomoże bardzo polskim eksporterom - szczególnie tym, mających w swoich rozliczeniach duży udział "zielonego". Jaką zatem strategię przyjąć na pierwsze, niepewne miesiące? Należy bezwzględnie postawić na bardzo dobrą, rzetelną selekcję spółek do portfela. Tylko w ten sposób można będzie osiągnąć o wiele lepsze wyniki niż indeks (co pokazałem w dotychczasowych wynikach prowadzonego przeze mnie publicznego portfela "Spółki prowzrostowe"). Uważam że obecnie ostrożny inwestor powinien od 100 odjąć swój wiek i wynik jeszcze podzielić przez 2. Tyle ile wyjdzie, tyle procentowo powinno się obecnie inwestować na giełdzie akcji. W moim przypadku jest to (100-36)/2=32% kapitału. Ta liczba tak ładnie dzieli się na 4 więc może by tak spróbować włożyć po 8% kapitału w 4 spółki dywidendowe o których mówiłem w tym video?
Myślę że w związku z relatywnie tanim WIG20, inwestycja w duże spółki dywidendowe nie jest najgorszą propozycją i jeśli się dużo nie zarobi, to przynajmniej się dużo nie straci. Jeśli ktoś chce zarobić więcej niż te 7% dywidendy plus ewentualnie jakieś dodatkowe 10% wzrostu kursu, to zapraszam do śledzenia mojego portfela spółek prowzrostowych - tam przez 26 ostatnich tygodni II edycji udało się już zarobić ponad 43% i to bez reinwestowania! Poprzednia edycja rozpoczęta w 2012 roku, po roku dała zarobić ponad 24% - również bez reinwestowania! Pozdrawiam serdecznie i korzystając z okazji życzę zdrowych, wesołych i spokojnych Świąt Bożego Narodzenia i samych sukcesów w Nowym, lepszym 2014 roku!!! Albert "Longterm" Rokicki Analityk Rynków Finansowych www.longterm.pl Aby skontaktować się z autorem proszę napisać email: kontakt@longterm.pl