Wrażenia z gry na kontraktach terminowych
W ostatnim tygodniu porzuciłem kontrakty na indeks największych dwudziestu spółek - WIG20, bo to kompletna strata czasu. Z resztą dość powiedzieć, że od trzech lat trwa tam nieustanna, bezsensowna szarpanina i tak na dobrą sprawę nie ma nic do ugrania, jeśli jest się graczem trendowym czyli podążającym za określonymi trendami. Przypominam, że kontrakt terminowy nie wypłaca dywidend spółek! Jeśli ktoś naczytał się o ostatnio o dość wysokich i regularnie wypłacanych dywidendach przez duże spółki z WIG20, to muszę go rozczarować - w przypadku kontraktów terminowych nie są one kompletnie uwzglęgniane i liczy się sam kurs. Jeśli nie zabierzesz kasy innemu inwestorowi to nie zarobisz, bo kontrakty Ci dywidendy nie wypłacą. To jest duża i często pomijana różnica pomiędzy grą na rynku terminowym (kontrakty) a kasowym (akcje).
Na co zatem postawiłem w ostatnim tygodniu?
Przede wszystkim na średnie spółki z indeksu MWIG40 i dlatego zakupiłem od razu z samego rana 13 kontraktów long FW40H15
Po drugie - zagrałem na spadek dolara. Uważam że siła dolara wynika obecnie, głównie ze słabości Europy i napięć geopolitycznych za naszą wschodnią granicą. W momencie kiedy byśmy wyeliminowali otoczenie zewnętrzne, podejrzewam że nie byłoby tygodnia, żeby amerykańska waluta nie traciła na wartości - ale powtarzam - w wyimaginowanym świecie bez kryzysu w strefie Euro i bez konfliktu na Ukrainie. Ciąży nam od lat właściwie tylko sytuacja zewnętrzna - a to kryzys subprime w USA, a to kraje Arabskie, a to Grecja, a to Włochy, a to Hiszpania, a to Portugalia, a to Irlandia, a to Cypr, a to Ukraina, a teraz Rosja...przez te ostatnie kilka lat poznaliśmy kryzysy w kilkunastu krajach i myślę że przysłużyło się to bardzo zwiększeniu wiedzy o światowej geografii w Polsce ale nijak się miało do naszych własnych, wewnętrznych, nieprzerwanie silnych fundamentów. Dlatego jeśli miałem zająć jakąś pozycję przymuszony nieco trwaniem konkursu to do głowy przychodził tylko short, a że dolar by jedyną dostępną walutą to były to shorty na USD.
Poniżej stan rachunku na koniec konkursu:
Oczywiście te moje 15% to nie jest żaden wyczyn w porówaniu ze zwycięzcami ostatniego tygodnia, którzy wyjęli ponad 50%:
Należy jednak pamięć o tym, że była to zabawa i gra odbywała się na wirtualnych pieniądzach. Nie było żadnych emocji towarzyszącym grze, dlatego na wyniki należy patrzeć z dużym przymróżeniem oka 🙂 Druga kwestia jest taka, że obserwując pięć tygodni trwania konkursu, nie zauważyłem aby zawodnicy z czołówki rankingu w jednym tygodniu byli w stanie powtórzyć dobry wynik w kolejnum. Generalnie czołówka się ciągle zmieniała i nie było mowy o tym aby ktoś kto osiągnął tygodniowy zysk rzędu 50% powtórzył to w trakcie trwania konkursu.
Powiedzmy sobie szczerze - zysk rzędu 50% lub więcej w skali tygodnia, to po prostu nic innego, jak mega fart, jaki może się przydarzyć raz na kilka lat a może nawet raz w życiu tradera. Jeśli ktoś mówi Wam, że jest inaczej i że jest to możliwe do powtórzenia częściej, to zwyczajnie kłamie. Namnożyło się w ostatnich latach różnej maści szkoleniowców od gry na kontraktach i Forexie - być może oni wciskają takie kity ale jeśli ktoś coś takiego kiedykolwiek Wam zaoferuje, to od razu wiejcie 🙂
CO MI SIĘ PODOBAŁO W KONKURSIE?
1) Możliwość przetestowania instumentów pochodnych - uważam że spełniony został cel edukacyjny. Tysiące adeptów gry giełdowej mogło przekonać się na własnej skórze jak się gra kontraktami terminowymi. Co bardzo istotne wielu z nich dowiedziało się w ogóle o co chodzi w tych kontraktach - konkurs zdopingował ich do przeczytania co nieco i zapoznania się z ich specyfiką. Mam nadzieję że i ja moją skromną osobą przyczyniłem się do tego przez ostatnie 5 tygodni.
2) Emocje jak przy grach komputerowych - poprzez dużą dźwignię wyniki podczas trwania konkursu zmieniają sie na rachunku bardzo dynamicznie. Tego samego dnia można mieć stratę -5% aby dzień zakończyć na +5% zysku. Było to dla mnie przypomnienie zapomnianych już, a znanych z dzieciństwa, emocji, jakie towarzyszą grom komputerowym. Nie oszukujmy się - tego rodzaju konkurs można traktować tylko i wyłącznie w kategoriach właśnie gry kompputerowej - jest to przecież jedynie symulacja gry na kontraktach terminowych.
3) Wyniki jakie udało mi się osiągnąć - jako jedyny bloger, biorący udział w konkursie otwarcie pokazywałem stan mojego rachunku po każdym etapie i informowałem jakie wyniki osiągnąłem. W pierwszy tygodniu zyskałem 10% zysku, w drugim 6%, w trzecim 4%, w czwartym straciłem 4%, a w ostatnim zarobiłem 15%. Łącznie zarobiłem 31% przez 5 tygodni czyli 15,5 tysiąca złotych. Co istotne dokonałem tego będąc całkowicie biernym graczem - otwierałem pozycję zaraz po otwarciu w poniedziałek i utrzymywałem ją aż do zamknięcia w piątek. Nie stostowałem również zleceń obronnych stop loss i być może dzięki temu nie byłem wyrzucany z rynku za każdym razem kiedy pojawiał się jakiś mocniejszy ruch w przeciwnym kierunku.
CO MNIE ROZCZAROWAŁO W KONKURSIE?
1) Platforma transakcyjna była do bani - nie widać było arkusza zleceń tylko bieżącą cenę rynkową, wykresy były kiepskiej jakości i często się zacinały a nawet jak działały to bardzo powoli się odświeżały. Jakość aplikacji pozostawiała bardzo dużo do życzenia ale rozumiem, że pierwsze koty za płoty i że w przyszłości będzie o wiele lepiej. Oczywiście mam pełną świadomość że platforma miała charakter czysto edukacyjny i GPW nigdy nie zdecydowałaby się zaoferować jej klientowi detalicznemu.
2) "Analityczny dream team" - kiedy rozpoczynałem konkurs i wybrałem Pana Piotra Kuczyńskiego z Xeliona jako mojego "mentora" miałem nadzieję, że on codziennie będzie mnie i resztę swojej grupy informował o swoim poglądzie na rynek a naweł naiwnie łudziłem się, że będzie sugerował w co zagrać. Co się okazało? Pomysłodawcy konkursu zwyczajnie wykorzystali grupę znanych analityków bankowych do promocji konkursu, bo jedyne co otrzymywałem od mojego "mentora" to był jego codzienny, poranny komentarz giełdowy, jaki mógłbym równie dobrze przeczytać na każdym serwisie interentowym - Money.pl. Bankier.pl czy Stooq.pl. Analitycy nie byli żadną pomocą dla mnie jako konkursowicza - najwyraźniej posłużyli tylko i wyłącznie jako wsparcie marketingowe kampanii.
3) Sposób rozliczania wyników w cyklu tygodniowym - zasady były takie, że co tydzień rachunek był odnawiany i startowało się z nowym rachunkiem o kapitale wysokości 50 000 zł. Moim skromnym zdaniem, powinno się startować z początkowym kapitałem 50 000 zł i zarządzać nim nieprzerwanie aż do zakończenia konkursu. Byłoby to lepsze odwzorowanie rzeczywistości i o wiele lepiej pokazywałoby umiejętności poszczególnych graczy. Co z tego bowiem że ktoś przykładowo zarobił 50% w jeden tydzień, skoro wyzerował rachunek czyli zbankrutował w kolejnym? Ciągłość konkursu jeśli chodzi o wyniki byłoby moim zdaniem o wiele lepszym rozwiązaniem i miało większe przełożenie na zainteresowanie poważniejszych inwestorów, a nie tylko tych najbardziej aktywnych, wykonujących setki transakcji, mających horyzont zarobku w skali pojedynczego tygodnia.
Podsumowując, uważam że per saldo konkurs był bardzo udanym przedsięwzięciem - przyciągnał kilkanaście tysięcy chętnych i niewątpliwie przyczynił się do polepszenia edukacji odnośnie kontraktów terminowych. Bardzo dobrze bawiłem się biorąc udział w konkursie i jestem generalnie zadowolony z osiągniętych rezultatów, które pokazały mi, że być może te kontrakty to wcale nie takie samo zło jak myślałem 🙂 Szkoda tylko że trwało to tak krótko - będzie mi Ciebie brakowało Futures Masters 🙂 Do następnego razu 🙂
Pozdrawiam
Pozdrawiam Albert „Longterm” Rokicki
Twój Niezależny Analityk Rynków Finansowych
Kanał Youtube: www.youtube.com/user/alrokas
Fanpage na Facebooku: www.facebook.com/longtermblog
Email: kontakt@longterm.pl