Droga wilka
Mogłem sobie wtedy pozwolić na zupełnie szalone, obarczone wielkim ryzykiem zagrania. Jakże diametralnie się to odmieniło kiedy rzuciłem etat. Można powiedzieć że zanim stałem się całkowicie niezależny finansowo, byłem psem hodowanym w bloku przez dobrego Pana. Dostawałem regularnie jedzenie, byłem głaskany oraz przede wszystkim - mój Pan zapewniał mi poczucie bezpieczeństwa. Kiedy rzuciłem pracę na etacie musiałem stać się wilkiem. Byłem bowiem jak pies, który całe swoje dotychczasowe życie znajdował się pod parasolem ochronnym i nagle musiał sam przetrwać w złowrogim i pełnym niebezpieczeństw lesie.
A zima była i wciąż jest mroźna...ograniczona ilość pożywienia, a do tego w lesie grasują kłusownicy zakładający zasieki na wilki i inne zwierzęta, kuszeni ich cennymi futrami. Wilk jest przede wszystkim wielkim strategiem Stereotyp panujący w społeczeństwie traktuje wilka jako zwierze złe. Wynika to głównie z faktu że w przypadku ograniczonej ilości pożywienia wilki potrafią polować na zwierzęta hodowlane na wsiach. Stają się wtenczas konkurencją dla człowieka, a ten nie toleruje nikogo innego. To dla tego z pewnością powstała ta negatywna opinia, aby usprawiedliwić polowania na te drapieżniki. Prawda jest jednak zupełnie inna. Wilk jest drapieżnikiem stojącym na samym szczycie łańcucha pokarmowego (jego już nikt nie zjada) - a nas musi traktować jako szczególnie wyrafinowanych i okrutnych okupantów jego planety. Co pewien czas zbliża się do obozów koncentracyjnych w których więzione są inne zwierzęta jak kury, króliki, norki, krowy, owce i konie. Strzegą ich bardzo często kolaboranci - psy. Ich najbardziej nienawidzi, gdyż służą tym którzy nieustannie degradują jego planetę, doprowadzają do holokaustu kilku gatunków zwierząt dziennie, wycinają lasy, trują atmosferę gazami cieplarnianymi, wylewają toksyczne substancje do rzek, mórz i oceanów. Wilk jako "król polskiej puszczy", nie może nienawidzić nikogo innego bardziej niż człowieka. Nie przepada za niedźwiedziami i żubrami bo nie może ich pokonać, ale w sumie są mu obojętni. Żyje z nimi w zgodzie - nie lubi jednak ludzi i ich służalczych psów. Kto zatem jest zły? Wilk dlatego że zabija żeby przeżyć i do tego dokonuje naturalnej selekcji, zapewniając równowagę ekosystemu czy człowiek mordujący często dla przyjemności, dewastujący środowisko i nie liczący się z żadnymi regułami? Gdyby nie wilk sarny, zające i inne zwierzęta rozmnożyłyby się w tak zastraszającym tempie że w przeciągu kilku pokoleń wyjadłyby cały potencjał pożywienia w lesie. Mało tego - z każdym pokoleniem zaczęłoby rodzić się coraz więcej słabych, zmutowanych przedstawicieli danego gatunku. Na samym końcu natura sama zaczęłaby się bronić i rodzić zaczęłoby się coraz więcej zwierząt homoseksualnych, tak aby przynajmniej w jakiś sposób ograniczyć ekspansję gatunku. Oczywiście otyłość wśród saren, żubrów, zajęcy osiągnęłaby monstrualne rozmiary.
Czy to nam coś przypomina? Tak, to właśnie dzieje się z naszym gatunkiem. Jest nas już w tej chwili zdecydowanie za dużo na tej planecie a przecież zewsząd słyszy się zupełnie niezrozumiałe nawoływania do jeszcze większej dzietności. Nie mamy naturalnych wrogów - nie ma drapieżnika nad nami, który by dokonywał naturalnej selekcji. Jeszcze do pierwszej połowy XX w. takimi drapieżnikami byli dla siebie sami ludzie tocząc ze sobą nieustanne wojny. Wynalezienie bomby atomowej ten proces naturalnej selekcji powstrzymało. Nastała idealna równowaga ale nie trzeba było długo czekać na odpowiedź naszej natury. Pojawili się terroryści i to oni zastąpili regularne armie w eliminowaniu nadwyżek w społeczeństwach. Tym kim wcześniej byli Aleksander Wielki, Czingis Chan, Napoleon Bonaparte, Adolf Hitler i Józef Stalin, na początku tego wieku stał się Osama Bin Laden ale szybko go wyeliminowano choć plany miał zapewne o wiele większe, niż te które udało mu się zrealizować (zamordował ok. 5-6 tyś ludzi co w porównaniu z jego poprzednikami jest niczym). Ktoś powie że naturalną odpowiedzią jest rosnący homoseksualizm i niechęć obecnego pokolenia do posiadania dzieci. Zupełnie nie rozumiem zatem nacisku elit aby zwiększać dzietność - czyżby władze traktowały nas wszystkich już dokładnie tak samo jak wielkie korporacje - czyli im więcej ludzi tym więcej konsumentów a w tym przypadku płatników podatków? Niestety rządy idące taką ideologią zupełnie nie rozumieją naturalnych praw ekosystemów. Chcą doprowadzić właśnie do sytuacji o której wspomniałem wcześniej - do przeludnienia planety i w konsekwencji tego do przejedzenia całego dostępnego pożywienia i wykorzystanie wszystkich dostępnych zasobów naturalnych z miedzią i ropą naftową na czele. Nie ma wilka - nie ma nikogo kto by walczył z naturalnymi siłami naszego ekosystemu i stwierdził niezaprzeczalny fakt - na tej planecie robi się po prostu ciasno...ale do tego trzeba mieć wielką dalekosiężną wizję. Papież zabrania nawet używać środków antykoncepcyjnych (sic!), rządy praktycznie wszystkich państw europejskich płacą becikowe za urodzenie dziecka. Praktycznie tylko jeden kraj, jeden naród jest w tej chwili światowym wilkiem - to paradoksalnie komunistyczne Chiny. Już dawno rząd tego kraju poszedł po rozum do głowy i wprowadził tzw. "politykę jednego dziecka". To jest jednak przewaga długoterminowej, przewidzianej na kilka pokoleń naprzód strategii nad krótkoterminowym podejściem demokratycznie wybieranych polityków w Europie. Pod tym względem komunizm ma wielką przewagę nad demokracją. Za 30-40 lat kiedy populacja Chin zmniejszy się o połowę, w przeliczeniu na jedną osobą Chińczycy staną się z automatu dwa razy bogatsi. Automatyzacja produkcji sprawi że nie będą potrzebować tylu robotników co teraz a PKB na tym nie ucierpi. Zamiast mieszkań, samochodów będą mieli z pewnością inne dobra konsumpcyjne jak roboty, teleportery, organy hodowane sztucznie, przedłużające życie do 200 lat i więcej, być może sklonowane z najbardziej seksownych kobiet świata osobiste prostytutki - bezpłodne rzecz jasna (który singiel nie kupiłby idealnej kopii Angeliny Jolie czy Naomi Campbell?) itd. itd. Ciąg dalszy nastąpi...