Przed Jacksonowym Dołem
Dzisiaj od WIG20 zostanie odcięta dywidenda PZU wynosząca 22,43 zł i spowoduje to spadek o 0,82% na tym indeksie. Czy poza tym technicznym zabiegiem można będzie się spodziewać dalszych spadków? Myślę że wszystko zależy od giełd zagranicznych - amerykańskiego S&P 500 i niemieckiego DAX. Pytanie brzmi: jak szybko tamtejsi inwestorzy zaczną dyskontować rozczarowanie po spotkaniu w Jackson Hole, na którym najprawdopodobniej nie padną żadne jednoznaczne zapowiedzi czy deklaracje. Wiadomo że kapitał spekulacyjny jest bardzo niecierpliwy i reaguje bardzo raptownie. Po okresie uspokojenia jaki trwał podczas ostatnich dwóch miesięcy, rynek może w każdej chwili ponownie wpaść w amok. Należy pamiętać że fakt iż lew od dłuższego czasu śpi, nie znaczy że można sobie pozwolić na swobodne harce. To jest wciąż dzikie, drapieżne zwierzę, mogące w każdej chwili zaatakować. Dlatego warto stosować automatyczne zlecenia stop loss na wypadek niepowodzenia naszej strategii. OK ale wróćmy do meritum: teraz, kiedy indeksy w USA i Niemczech utworzyły szczyty należy zacząć skupiać się raczej na defensywie niż ofensywie. Korekta jest bowiem teraz bardziej prawdopodobna, głównie w kontekście spodziewanego przeze mnie rozczarowania po sympozjum w Jackson Hole. Dlaczego to jest takie istotne dla naszego rynku? Otóż Polska jest od dłuższego czasu "Chrystusem narodów" i niesie krzyż za wszelkie grzechy tego świata - nasz WIG przejmuje się bardziej niż inne giełdy obcięciem ratingu w USA, kryzysem zadłużenia w Grecji, Hiszpanii, Włoszech, możliwym atakiem Izraela na Iran i ostatnio nawet huraganem Izaak. Jeśli zatem historia jest wskaźnikiem to również i teraz polska giełda bardziej niż inne przejmie się tym że FED nie dodrukuje Dolarów. Ewentualna korekta przybierze jednak najprawdopodobniej płaską formę - nie powinniśmy zejść poniżej 2200 na WIG20, a na kontraktach terminowych kluczowym poziomem obrony wydaje się 2150.
Teraz krótka analiza indeksów zagranicznych - na początek niemiecki DAX a poniżej amerykański S&P500:
Jak widać w obydwu przypadkach właściwie nic się na razie nie dzieje. Indeksy odbiły się od średniej z 15 sesji (SMA15) i równie dobrze mogą kontynuować wzrosty. Jednak mnie bardzo ciekawi jak zachowają się po ewentualnym rozczarowaniu po weekendzie. Będzie to wyśmienity test siły rynków finansowych, gdyż stare giełdowe powiedzenie mówi że " po korekcie ich poznacie" czyli że jeśli te spadki okażą się płytkie, będzie to znaczyło o fundamentalnej sile giełd rynków rozwiniętych. Ciężko jednak już teraz spodziewać się takiej dojrzałości rynków po odcięciu pępowiny z FED - ale nie można wykluczyć że bardziej wylewny niż Ben Bernanke, okaże się w Jackson Hole, jego europejski odpowiednik - Mario Draghi. To on jest teraz bardziej wokalny i na nim, chyba pomimo wszystko, skupiona jest większa uwaga ostatnimi czasy. Podsumowując, należy stwierdzić że na giełdach krajów rozwiniętych trwa korekta - pierwszy egzamin dojrzałości młodej hossy. Jeśli już średnia 15-dniowa powstrzyma spadki to super. Jeśli nie, to będziemy czekali i obserwowali czy uda się powstrzymać wyprzedaż na średniej 45-dniowej (seledynowa linia na wykresach). Światełko ostrzegawcze zatem się zapaliło ale może tym razem nie będzie tragedii. Pomimo wszystko zalecałbym ustawienie zleceń obronnych stop loss na wypadek jakby reakcja inwestorów po weekendzie okazała się bardzo nerwowa. W długim terminie postrzeganie rynku wciąż bycze. Po ewentualnej korekcie spodziewam się kontynuacji wzrostów w USA i Niemczech oraz dalszego ciągnięcia krzyża w Polsce. Podobno Bóg daje każdemu taki ciężar jaki jest on w stanie unieść. Polska w takim układzie jest nie Chrystusem, a Atlasem narodów:-)