Dzisiaj Draghi

Dzisiaj wielki dzień w Europie, bowiem o 14 30 odbędzie się konferencja prasowa szefa EBC - Mario Draghiego. Wall Street po wczorajszym spadku o 0,3% też chyba wstrzymała oddech i oczekuje już tylko na słowa "Super Maria". Ale moją uwagę zwróciła jedna rzecz - reakcja 10 letnich obligacji USA

Jak widać kontrakt na 10 Y Note z dużym impetem spadł poniżej linii trendu i teraz tańczy na średniej SMA45, a jak ona padnie to można powiedzieć "żegnaj hosso na obligacjach". Od dawna bacznie obserwowałem obligacje w USA i taka informacja dla inwestora akcyjnego, to jak informacja o tryśnięciu ropy w Kazachstanie dla Ryszarda Krauze. Zobaczmy jak sytuacja wygląda na rentowności tychże 10 letnich obligacji:

Wczoraj padło pytanie od jednego z czytelników, na czym polega zmienność rentowności. Otóż rentowność spada jak cena rośnie i na odwrót. Oczywiście jak ktoś inwestuje aż do terminu wykupu (tak jak FED) to przejściowe fluktuacje go nie obchodzą. Dlaczego to takie ważne dla inwestora długoterminowego inwestującego w wartość? Pieniądze z rynku obligacji, który był pompowany przez ładnych kilka lat, powinny stopniowo przenosić się na rynek akcji, tak aby uchronić się przed inflacją. Jak bowiem można zabezpieczyć się przed wzrostem cen towarów i usług, otrzymując jedynie 1,5% rocznych odsetek? Tak, tyle wynosi rentowność 10-letnich obligacji USA. Czy to nie jest za mało? Pewien bardzo dobrze wykształcony bankier wytłumaczył mi ten fenomen w ten sposób, że podobno wymagania Bazylei III są tak rygorystyczne, że banki będą musiały mieć określony udział super bezpiecznych aktywów (jak obligacje USA) w swoich bilansach. Pamiętamy że zawsze jeśli do określonych decyzji na rynku, kierują ludzi regulacje czy działania rządów i polityków, to kończy się to pęknięciem bańki. Nie inaczej będzie i tym razem. OK ale jak to wygląda u nas z obligacjami?

Powyżej wykres rentowności naszych 10-latków. Ktoś kto był sceptykiem na jesieni ubiegłego roku teraz pewnie przeciera oczy ze zdumienia. 4,5% i leci jak kamień w wodę - ale czy to nie jest dno lub w pobliżu dna? Uważam że podobnie jak w USA, tak i u nas, hossa na obligacjach ma się już raczej ku końcowi. Może będziemy mieli jeszcze do czynienia z ostatnią fazą euforii, kiedy to Kowalski będzie kupował obligacje na kredyt i sprzedawał ziemię aby je kupić, ale to jeszcze może góra pół roku. Podsumowując, uważam że wczorajsza decyzja FED, strąciła z rynku obligacji graczy czekających na kolejny skup (QE3). Mogła nawet pojawić się w ich umysłach mini panika, a z pewnością konsternacja, gdyż jeśli Ben Bernanke nie odkupi od nich obligacji to kto to zrobi? Bill Gross, kierujący największym funduszem obligacji na Świecie, ma z pewnością spory problem i artykułuje go ostatnio wypowiedziami w stylu "akcje nie dadzą zarobić". Tak nie postępuje ktoś pewny swojej klasy aktywów. Tak postępuje niepewny swego człowiek, któremu strach zajrzał w oczy. Najwyraźniej inwestorzy obligacyjni zaczęli się obawiać że jak w Strefie Euro sytuacja się poprawi to nie będzie już czym straszyć. A na koniec jeszcze mała ilustracja kolejnych etapów hossy - bessy (z przymrożeniem oka rzecz jasna:)):

KUP ABONAMENT NA CODZIENNE KOMENTARZE PO SESJI I AKTUALIZACJE PORTFELA INWESTYCYJNEGO I OTRZYMAJ OSTATNI RAPORT GRATIS ORAZ E-BOOKA "INWESTUJ LONGTERM" RÓWNIEŻ GRATIS!

Author image

Albert Rokicki

Niezależny analityk rynku akcji. Magister Ekonomii. Własny kapitał inwestuje na polskiej giełdzie od 2000 roku. Jestem inwestorem długoterminowym i będę zawsze to podkreślał.
  • Warszawa
czas czytania: 3 min.

Przed wystąpieniem Bena Bernanke

czas czytania: 4 min.

Mario kto?

Pomyślnie zasubskrybowałeś Longterm
Świetnie! Następnie, dokończ proces zakupów, aby uzyskać pełen dostęp do Longterm
Witaj z powrotem! Zalogowano pomyślnie.
Sukces! Twoje konto zostało w pełni aktywowane, teraz masz dostęp do całej zawartości. Sprawdź swój e-mail, jeśli jeszcze nie jesteś zalogowany.