Jedno zdanie i zapadł strach

Jedno zdanie Premiera Tuska, który stwierdził bardzo wyraźnie że nie wyklucza całkowitej likwidacji OFE. Nie chodzi o to czy istnieje w tej chwili duże prawdopodobieństwo aż tak drastycznego rozwiązania - powiedziałbym siłowego, ale o sam fakt, że Premier 40 milionowego kraju o wielkich ambicjach dogonienia reszty Europy w ten sposób komunikuje się z opinią publiczną. Ku mojemu zdziwieniu, temat ewentualnej likwidacji OFE został praktycznie zignorowany przez media głównego nurtu a idealnym tematem zastępczym ponownie okazała się Mama Madzi, oraz najnowszy hit w karmieniu Polaków sensacją - powrót Aleksandra Kwaśniewskiego do polityki. Czyżby to były ważniejsze sprawy niż przyszłość naszych emerytur? Przyznam jednak zupełnie szczerze, że o ile podczas pierwszej batalii o samo obniżenie składki, u mnie samego emocje były o wiele większe, oburzenie było bardziej przeze mnie widoczne, to teraz  - przyznam się szczerze - machnąłem ręką...pierwsza bitwa rozpoznawcza była bowiem najważniejsza i po tym jak Rostowski ją wygrał z Balcerowiczem, a wyborcy pokazali w kolejnych wyborach że go popierają, to teraz jakby opadło we mnie zupełnie powietrze i nadzieja na to że jakiekolwiek oddziaływanie od dołu może mieć jakikolwiek wpływ. To już przypomina mi trochę postawę ludzi gdzieś w połowie epoki Gierkowskiej - machali ręką tak jak ja teraz..."nic się i tak nie da zrobić, bo i tak zrobią co chcą" - tak sobie mówili nasi rodzice. I żeby mnie ktoś źle nie zrozumiał - "ja wcale nie twierdzę że OFE są takie super i że one są najlepszym rozwiązaniem dla tego kraju!" Mamy wielki problem demograficzny, który będzie odczuwalny począwszy od 2018 roku kiedy to liczba osób przechodzących na emeryturę będzie drastycznie przewyższała liczbę tych wchodzących na rynek pracy, a przecież struktura udziału emerytów do pracujących już teraz nie przedstawia się zbytnio korzystnie i rząd musi dokładać do systemu. Chciałbym zatem aby rząd podjął się czegoś więcej niż wypowiedzenia jednego zdania w stylu "nie wykluczamy likwidacji OFE". Najłatwiej jest coś zlikwidować - to może każdy głupi, nawet dziecko w przedszkolu potrafiłoby to zniszczyć - ale należy sobie zadać pytanie "co potem?". To mi trochę przypomina sytuację w firmie, która przestaje przynosić zyski i młody, prężny menadżer rozważa zwolnienie połowy załogi aby zredukować koszty. Tak uczynić jest również najłatwiej - zwolnić człowieka jest najłatwiej ale czy to jest odpowiedź na problemy przedsiębiorstwa? Tak samo jest z naszym OFE - one nie stanowiłyby problemu gdyby nie było innych patologii jak nierentowne przedsiębiorstwa na garnuszku państwa takie jak LOT, przerośnięta administracja publiczna, zbyt wysokie koszty pracy, słaby system sądowniczy, nierentowna służba zdrowia do której trzeba wciąż dopłacać, brak rozwiniętej polskiej wynalazczości, która wpłynęłaby na dynamiczny rozwój gospodarczy i można by było tak wymieniać w nieskończoność. Jesteśmy jak rodzina korzystająca z pomocy społecznej, w której nikt nie pracuje, dzieci chorują a rodzice zamiast pójść do pracy chcą sprzedać to co im jeszcze zostało - własne mieszkanie... Sprzedaż majątku, czy też likwidacja wadliwego systemu emerytur nie jest receptą na lepsze jutro. To nie jest rozwiązanie i traktowanie tego jako zmiany jakościowej, czy wręcz reformy jest całkowitą kompromitacją i oznaką całkowitej bezradności. Aktywa OFE na GPW wynoszą ok 100 mld zł i stanowią prawie 20% udziału w kapitalizacji polskich spółek. Czy nawet zwykłe przeniesienie całości tych pieniędzy do ZUS rozwiąże w jakikolwiek sposób ten problem? Owszem byłoby w stanie kupić nam czas na kilka lat - akurat tuż przed wybuchem "bomby demograficznej" o której pisał wielokrotnie Michał Stopka na swoim blogu. Powtarzam jednak po raz kolejny - to nie jest żadne rozwiązanie! To jest zamiatanie większego, strukturalnego problemu jaki ten kraj ma i będzie miał jeśli nie poczyni się drastycznych zmian!Jako inwestor giełdowy nie bałem się Grecji, nie obawiałem się o wielkie Włochy,  mogłem spokojnie zignorować Cypr...jedno zdanie mojego własnego Premiera sprawiło że jestem przerażony... Albert "Longterm" Rokicki

Author image

Albert Rokicki

Niezależny analityk rynku akcji. Magister Ekonomii. Własny kapitał inwestuje na polskiej giełdzie od 2000 roku. Jestem inwestorem długoterminowym i będę zawsze to podkreślał.
  • Warszawa
czas czytania: 1 min.

Spółki prowzrostowe na tydzień

czas czytania: 2 min.

Kapitulacja keynesistów - odpowiedzią wojna?

Pomyślnie zasubskrybowałeś Longterm
Świetnie! Następnie, dokończ proces zakupów, aby uzyskać pełen dostęp do Longterm
Witaj z powrotem! Zalogowano pomyślnie.
Sukces! Twoje konto zostało w pełni aktywowane, teraz masz dostęp do całej zawartości. Sprawdź swój e-mail, jeśli jeszcze nie jesteś zalogowany.